Gay opowiadania, gejowskie opowiadania, sport, tenis, gej opowieści

środa, 17 czerwca 2009

Druga twarz 19-letniej gwiazdy...


Wygrał, ten pieprzony gówniarz wygrał. Ba! 19 lat i już sięgał szczytów. Pete był mężczyzną idealnym, przeniesionym do świata realnego z krainy absolutu. Zresztą co tu dużo mówić- grecka krew musiała swoje zrobić i oto stał obok mnie wysoki facet w kruczoczarnych włosach... Taa- jego owłosienie w każdym wzbudzało zazdrosne spojrzenie. W końcu nie każdy może się poszczycić takim zarostem, które najobficiej występowało między sutkami i na mostku. Był przystojny i to nie podlegało dyskusji, a swoim szelmowskim spojrzeniem sprawiał wrażenia całkowicie odsuniętego od problemów świata.

Wczoraj zarobił pierwszą niezłą kasę0 wygrał US Open, choć nigdy mu na niej nie zależało, bo zawsze liczyła się tylko gra. Może trochę kłamię, bo Pete miał kilka innych słabości. Nie, nie był gejem, jeśli o tym pomyślałeś, ale czasami potrzebował męskiego dotyku. Wiesz, 19latek za którym wszędzie ląduje stos kamer i ciekawskich spojrzeń, nie miał łatwego życia. Musiał to z siebie gdzieś wywalić. Nie żałuję, że zawsze padało na mnie, bo Pete fundował mi przeżycia jakich nigdy nie zapomnę... Kiedy byliśmy sami spadała z niego maska przystojnego, wyluzowanego nastolatka. Pewnie hormony robiły swoje, a może naprawdę tego potrzebował.

Wszedł jak zawsze do domy, zostawiając goryli pod drzwiami. Kazał mi iść za sobą i prawdę mówiąc wiedziałem co to znaczy. Trafiliśmy do jego pokoju i tu się zaczynało. Pete nie był łagodny. Wbił język w moje usta, a jego ruchy były imponujące. Widać było, że tylko facet może dać facetowi to czego potrzebuje. Byłem całkowicie mu podległy, w końcu to on tu był panem. Rzucił mnie na podłogę i bezczelnie kazał lizać swoje buty. Lubiłem go takiego. 19 latek, który robił ze mnie szmatę. No i lizałem, choć buty lśniły. Strasznie lubiłem zapach jego skarpet, świeżo po treningu, czystych i tylko przesiąkniętych jego potem, ale nie ściągnął butów. Wziął moją głowę i kazał mi wyciągnąć język. Byłem dobrym psem, więc po sekundzie już mógł napluć mi w usta. Uwielbiałem to, bo cóż może być lepszego niż ślina Pana. Patrzyłem w czarne oczy tego 19-latka, patrzyłem z jaką siłą pluje na mnie i to mnie podnieciło. Rzucił mnie znów na ziemię i kazał się rozbierać. Zostałem w samych jockstrapach. Pete uważa, że dla cwela nie ma lepszej bielizny, bo cwel ma dawać dupy, a nie bawić się kutasem.

Bez niczego nagle, bez poślizgu, niczego... Ja pierdolę, jak to bolało. Zaczął mnie posuwać rączką swojej rakiety. Myślałem, że z bólu zemdleję, ale on tylko znów napluł mi na gębę. W końcu przestał, ale rakietę zostawił we mnie. Kazał mi ściągać zębami każdą częśc jego ubrania z rakietą w dupie. Miałem dostać w pierdol gdyby wypadła. Wziąłem się za robotę. Samczy zapach tak mnie podniecił, że zapomniałem o wcześniejszym bólu. Najpierw rozpiąłem guziki jego polówki, nosem zatapiają się w gąszczu jego włosów na torsie, pełnych kropel potu mojego małolata. Problem pojawił się ze ściągnięciem z niego tej koszulki, ale Pete zdecydował się mi pomóc. Przy okazji dokładnie wylizałem jego pachy. Kurwa! Jakbyście wiedzieli jak podniecająco pachniał ten grecki ogier. Sam ściągnął buty i spodenki. Nie wytrzymałem i zacząłem tarzać głową po jego ciele i jego boksach. Chciałem go poczuć w sobie... Ja pierdolę, ten gówniarz doprowadzał mnie do szaleństwo. W koncu został w samych skarpetach, a ja mogłem sie zajęć jego hujem. Duży, długi, prosty, samczy. Dossałem się jakbym nigdy nie miał w ustach huja. Pete był zadowolony, czułem to, bo tylko delikatnie mruczał, choć zaczął przyspieszać.
Posuwał mnie jak rasowy ogier, ale w odpowiednim momencie przestał. Raz jeszcze rozjebał mi dupę rakietą, a później bez niczego władował swojego huja. Wziął mnie od tyłu jak prawdziwą sukę. Czując jego owłosiony tors na swoich plecach niemal doszedłem, ale Pete nie pozwolił mi walić. Zablokował moje ręce i przylgnął do moich pleców. Pokazywał jak facet powinien rżnąć faceta, ostro, bez zahamowań. Nagle poczułem, że coś jest inaczej. Ja pierdolę, włożył mi rakietę i posuwał mnie i hujem i rączką. drugą ręką zatkał mi usta, bo zacząłem się wydzierać. I cały krzyczał, że do niczego się nie nadaję oprócz jebania, że jestem tylko kurwą, w którą on będzie się spuszczał. I doszedł. Ostro bez zahamowań wbił się do końca w moją dupę, a ja czułem tylko ciepło spermy tego młodziaka. Wyszedł ze mnie, wziął rakietę i wyszedł. Rzucił na pożegnanie swoje mokre soksy i powiedział żebym sobie zwalił. Pachniały wybornie, a ja zaspermiłem je całe. Uwielbiam Pete`a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz